czwartek, 19 grudnia 2013

Ulubieńcy ostatnich miesięcy

Jako, że idea powstania bloga miała na celu stworzenie miejsca, gdzie będę mogła dzielić się z Wami wszystkim co z byciem mamą związane, to jednak miejsce na pasje i zainteresowania koniecznie być musi.

I tym oto sposobem postanowiłam stworzyć oddzielną zakładkę pt. 'Ulubieńcy', gdzie będę dzieliła się tym, co się u nas sprawdziło i co szczerze możemy polecić. 
Co miesiąc pojawiać się będą zarówno nabytki Mamy, jak i z asortymentu Gagatka.

Jako, że w ostatnich miesiącach trochę się tego nazbierało, wybrałam tylko to, czego ciągle używam i co moim zdaniem najbardziej zasługuje na uwagę.

Let's go...

Palmer's Peeling do ciała z masłem kakaowym



Z kosmetykami firmy Palmer's zetknęłam się po raz pierwszy podczas ciąży i używałam ich regularnie (linia dla kobiet w ciąży). Teraz również jestem ich stałą fanką. 
Uwielbiam ten kakaowy zapach... choć wiem, że nie każdy lubi tego rodzaju nutę zapachową.

Konsystencja - nie lubię peelingów o żelowej konsystencji, ponieważ:
a. pod prysznicem spływa z dłoni zanim zdążę go użyć na ciele
b. zazwyczaj mają w sobie niewiele drobinek ścierających, przez co są za delikatne dla fanki mocnego ścierania :)
Konsystencja Palmer'sa przypomina masło, dzięki czemu produkt jest bardzo wydajny. Nie wylewa się z opakowania nawet kiedy przewrócimy je do góry nogami. Idealnie sprawdza się pod prysznicem.

Zapach - typowy dla Palmer'sowych kosmetyków, kakaowy, słodki, ale nie duszący. Utrzymuje się na skórze przez kilka godzin po użyciu. Idealna nuta zapachowa podczas rozgrzewających kąpieli jesienną i zimową porą.

Opakowanie - poręczny plastikowy słoiczek, wygodny w aplikacji.

Działanie - skóra po użyciu kosmetyku jest idealnie gładka, aksamitna i co ważne - nawilżona, przy czym nie zostawia na ciele tłustego filmu! Nie podrażnia. Przy dłuższym zastosowaniu poprawia jędrność skóry.



Jak dla mnie,jest to najlepszy peeling do ciała, jaki do tej pory używałam.
A w połączeniu z balsamem- tworzą duet idealny :)
Na pewno się na nim nie zawiedziecie!!




Opis producenta:

Odkryj młodszy wygląd swojej skóry z unikalną formułą na bazie masła kakaowego wzbogaconą masłem shea, witaminą E oraz aktywnymi składnikami złuszczającymi, zapewniającymi maksymalny efekt nawilżenia, oczyszczenia, ujędrnienia i wygładzenia skóry.

Pojemność - 200g

Cena - ja za swój zapłaciłam ok. 3 funtów (cena reg. Superdrug 4.99), sprawdziłam ceny na allegro i tu szok! Cena - 35 -45 zł!!!


Aussie 3 Minute Miracle Shine (maska)




O australijskich kosmetykach Aussie chyba nie dało się nie słyszeć. Recenzje pojawiały się na wielu blogach urodowych, zwłaszcza zagranicznych. 
W Wielkiej Brytanii są bardzo popularne, a od niedawna można je dostać również w Polsce, w sieci Rossmann (być może w innych drogeriach również, ja widziałam je w Rossmannie).

Konsystencja - kremowa, gęsta, bardzo wydajna, łatwo i szybko rozprowadza  się na włosach.

Zapach - cudowny... owocowy, świeży, bardzo charakterystyczny dla kosmetyków Aussie.

Opakowanie - plastikowa buteleczka z bardzo wygodnym otworem (foto niżej) do aplikacji, zwłaszcza pod prysznicem - wystarczy ścisnąć opakowanie, nie musimy męczyć się z odkręcaniem/otwieraniem, zakręcaniem/zamykaniem. Rozwiązanie to, moim zdaniem, niestety nie zdaje egzaminu podczas podróży, gdzie w bagażu, pod uciskiem, może nam wyrządzić szkody:)

Działanie - maska przeznaczona jest do włosów matowych, pozbawionych blasku. Efekt lśniących włosów owszem, możemy uzyskać, ale bez jakiegoś mega połysku (po oczach biło nie będzie). Zdecydowanie nie obciąża i nie przetłuszcza moich włosów, jak niektóre odżywki lub maski o podobnym działaniu typu Gliss Kur. Poza tym ułatwia rozczesywanie i odżywia włosy.





Jeśli szukacie dobrej maseczki, która przy swoich nabłyszczających właściwościach nie obciąży Waszych włosów - ta sprawdzi się idealnie.
A od zapachu się uzależnicie!!

Dodatkowo polecam szampon i odżywkę z tej serii.

Pojemność - 250g

Cena - cena reg. 4.50 w Superdragu, czasem są promocje, z których warto skorzystać i kupić 3 produkty za 10 funtów, lub 2 za 7 funtów, w Rossmannie ok. 25 zł.


Maybelline Colossal Volum Express Mascara




Zdecydowanie jest to mój ulubiony tusz do rzęs!! Wcześniej używałam Max Factor 2000 calorie, ale lubię od czasu do czasu poeksperymentować i odkąd trafiłam na Maybelline - zostałam :)
Tusz idealny dla osób mających krótkie rzęsy.


Opakowanie - tradycyjne z bardzo dużą i jednocześnie precyzyjną szczoteczką. Nie każdemu taka szczoteczka odpowiada, ale ja osobiście nie znoszę tych silikonowych.

Działanie - bardzo dobrze pogrubia i wydłuża rzęsy, szczególnie przy nałożeniu dwóch warstw. Nie skleja rzęs, dobrze je rozczesuje i nie  pozostawia grudek. Mimo 'noszenia' go przez cały dzień, nie rozmazuje się. Dla bardziej wymagających dostępna jest również wersja wodoodporna (ostrzegam - trudna do zmycia!)


Uwielbiam go! Idealnie współgra z moimi rzęsami.
Lubicie efekt WOW? Jeśli tak, to koniecznie się w niego zaopatrzcie!

Pojemność - 10,7 ml

Cena - reg. ok. 7.99 w Superdragu i Bootsie.


Dajcie znać, jak te produkty sprawdziły się u Was.
A może się nie sprawdziły?



6 komentarzy:

  1. oj kusisz tym palmersem, ale cena... odstrasza :( ten tusz też miałam ale jednak wróciłam do 2000 kal

    OdpowiedzUsuń
  2. Polska cena jest z kosmosu!! Ja w promocji zapłaciłam za niego w przeliczeniu ok 15 zł, a regularna cena to ok. 25 zł więc przebitka niezła :) Wiem, że kosmetyki Palmer'sa dostępne są w drogeriach Hebe, ale nie mam pojęcia co do ich cen.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. też lubię ten tusz, choć bardziej mi przypasował Loreal 4D :) gdyby nie ta cena u nas w PL to bym sobie częściej go kupywała ;)
    [w Uk jak jeszcze mieszkałam, płaciłam za niego w promocji 7 czy 8 F i jeszcze mogłam cień w gratisie dobrać, z Loreala of course] ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że ceny większości kosmetyków kolorowych w PL są przerażające. I na dodatek asortyment bardzo ograniczony...

      Usuń
  4. zachecona opisem kupilam peeling. Racja, cudnie pachnie ale jak dla mnie zbyt gruboziarnisty i za malo drobinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, ze to ja jestem fanką mocnego ścierania :) Przecież on jest cały 'nafaszerowany' drobinkami ścierającymi :) Dlatego tak go lubie, te o konsystencji żeli nawet się do niego nie umywają :)

      Usuń

A co Ty o tym sądzisz?
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!